środa, 29 lipca 2009

dwa oblicza Warszawy

Nic na to nie poradzę - jak wielu współczesnym Polakom, Warszawa kojarzy mi się z nadliczbą korporacji, pośpiechem, walką, zazdrością. Do głowy mi przychodzi jeszcze kilka rzeczowników i przymiotników o wybitnie negatywnym wydźwięku.
Kilka dni temu postanowiłam weekend spędzić w Warszawie właśnie. I okazało się, że można znaleźć miejsca piękne, spokojne, dające wytchnienie. Miejsca, gdzie ludzie się nie spieszą i uśmiechają do siebie.
Nic na to nie poradzę - jak wielu współczesnym Polakom, Warszawa kojarzy mi się z napływową ludnością, która usiłuje za wszelką cenę - nawet po trupach - osiągnąć sukces. Przychodzą mi na myśl ludzie, którzy nagle zrywają znajomości i nie mają czasu, bo kariera i pieniądze są najważniejsze.
W ostatni weekend rozmawialiśmy jednak o Warszawiakach od pokoleń, którzy o stolicę i o Polskę walczyli. Ludziach, którzy dla których stolica to nie tylko maszynka do robienia pieniędzy.
Niedziela też była dla nas "podwójna": msza św, uroczysta zmiana warty przy grobie nieznanego żołnierza i obiad... w McDonald's...