No i byłyśmy na koncercie E. Geppert. Koncercie, podczas którego atmosfera była zaczarowana. To nic, że część kabaretowa była wyćwiczona jeśłi tym razem była przeznaczona tylko i wyłącznie dla bydgoskiej publiczności jakby była absolutnie spontaniczna.
Każdy gest...
każde słowo...
każde uderzenie w klawisze...
każdy błysk świateł... Genialne...
I ta siła, z którą się wyłacza płytę lub wychodzi z koncertu.
A jeśli się kiedyś miałabym zakochać, to tylko jak Meshuge.