piątek, 5 października 2012

jesienna zmienność

Zadomowiła mi się ta jesień bardzo: w głowie, w sercu...
Wiosna i jesień są stworzone dla mnie. Idąc dziś do domu i przyglądając się z ciekawością temu, co mnie otacza stwierdziłam, że lato i zima są w miarę stałe i przewidywalne. Latem są upały, a po kilku gorących dniach przychodzi burza. Zima bywa mniej lub bardziej mroźna i tylko śnieżyca może być zaskoczeniem. Jeśli trzymać się stereotypów - śnieg zimą zaskakuje tylko drogowców.

Za to wiosna i jesień to zupełnie odmienna historia.
Dzisiejsze wczesne popołudnie sprzyjało wagarom. Bo kto powiedział, że wagaruje się tylko wiosną? To było popołudnie, kidy chciało się uciec zza biurka i pobiec do parku, do lasku obok mojego byłego liceum. Nieważne gdzie, byle biec. Byle z wiatrem zatańczyć czy się ścigać...
A wieczorem przyszedł deszcz. Taki trochę już smutny... Czy aby na pewno? Mam wrażenie, że owa melancholia wynikała raczej z tego, że ludzie postanowili widzieć i odczuwać te krople jako zjawisko złośliwe i nieprzyjemne. To chyba dlatego kroplom deszczu było nieco przykro. Ja jednak nadal byłam i jestem przekonana, że to jeszcze nie był ten deszcz, który powinien zagonić człowieka do domu, pod koc, do książki i ciepłej herbaty (wina może). Z dzisiejszym wieczornym deszczem można było się bawić.
Jeszcze później nadszedł wiatr. Poważny, lekko nadąsany... Przyniósł ze sobą mgłę, a może jedynie bardzo prozaicznie podniósł kurz na budowie. Widok był jednak niezwykły: błuszcząca od wilgoci ulica, kołyszące się drzewa rzucające przedziwne cienie i mgła... W tej sytuacji cieszę się, że jestem już w domu, a wiatr został na zewnątrz.
Chociaż kocham wiatr. Wszak wiatr i mewy to odwieczni kochankowie.

Zadomowiła mi się ta jesień bardzo: w głowie, w sercu...
Wczoraj przejrzałam kilka starych swoich wpisów. Odnalazłam w nich i słońce, i cień. Burze, deszcze i bardzo ciemną, przerażającą noc. Co mnie jeszcze czeka?
Na dzisiejszym spotkaniu postawiono mi pytanie: co Cię jeszcze zaskoczy? Gdybym potrafiła odpowiedzieć na to pytanie, nie byłyby to zaskoczenia. Niespodzianki nie byłoby z tego żadnej. A życie ma to do siebie, że zasakuje i przynosi każdego dnia coś niespodziewanego. Ciekawych ludzi z ich historiami. Nieznane smaki, zapachy i dźwięki. Dostrzeżenie czegoś lub kogoś na nowo. Uśmiech, łzy, tęsknotę i nadzieję. Słowa dawane i otrzymywane. Milczenie.

środa, 3 października 2012

chwilo trwaj - jesteś piękna

Czasem chce się zatrzymać czas. Czasem chce się powtórzyć za Faustem: chwilo trwaj, jesteś piękna.

Tak było wczoraj w parku. Spodziewałam się szturmu wspomnień. Nie spodziewałam się, że wśród tłumu spacerujących ludzi, idąc nie sama, będę tylko ja, słońce i drzewa. I tylko konwenanse powstrzymały mnie przed tym, by przytulić się do drzewa lub tańczyć upojona jesiennym słońcem.

Tak było dzisiaj, gdy - po raz kolejny - odkryłam, że starówka spowita jesiennym wieczorem potrafi być zaczarowana i przytulna.

Tak było... mogę wymieniać wiele cudownych chwil, które chciałam zatrzymać.
Tak, będzie, gdy... bo przyjdą chwile, które zapamiętam na długo. Chwile, które dzięki swemu pięknu i czarowności zostaną ze mną na bardzo, bardzo długo.

jesień

Samo słowo "jesień" jest dla mnie urzekające. Na pewno dlatego, że niezwykle lubię tę porę roku. Na pewno lubię to słowo, ponieważ z jesienią wiążą się miłe wspomnienia: Kraków, park na Bydgoskiej.
Planty jesienią są - moim zdaniem - bardziej zaczarowane, niż w innej porze roku. Chodniki błyszczą od deszczu, Liście mienią się wszystkimi możliwymi kolorami. Drzewa i rzeźby wyglądają na bardziej niż zwykle zamyślone i dostojne.
Park na Bydgoskiej to słońce prześwitujące przez korony drzew. Światłocienie, które sprawiają, że świat wygląda inaczej. Radośniej?
Herbaciane róże to również jesień. To wspomnienia.
Toruńska starówka jesiennym, ciepłym wieczorem. Zapełniona ludźmi, ale nie hałaśliwa. Pełna światła, a jednak spowita we mgle wspomnień, nadziei, tajemnic.