Mówi się, że w pewnym wieku należy odciąć pępowinę łączącą rodziców i dzieci – im szybciej, tym lepiej. I bynajmniej nie chodzi o te fizyczną. Rodzice rzeczywiście nie mogą całe życie trzymać dzieci pod bezpiecznym kloszem, niczym w łonie matki.
Musi być tak – i zgadzam się z tym w całej rozciągłości – że dzieci w pewnym momencie stają się niezależni od rodziców. Ideałem by było, gdyby mogli zamieszkać osobno i mieć możliwość utrzymać się samodzielnie. Problem w tym, że w obecnej sytuacji ekonomiczno-polityczno-społecznej jest to niemożliwe. Więc trzeba się usamodzielnić przynajmniej w sferze mentalnej. Wymaga to jednak pracy i decyzji obu stron.
A ja…?? Chyba nie do końca tę pępowinkę odcięłam. I na pewno jest w tym także moja wina, moja wygoda, choć czasem mam ochotę „obwiniać” moich rodziców, zwłaszcza mamę. Faktem jest, że z konieczności jestem uzależniona od rodziców finansowo. Wkurza mnie to maksymalnie. A jeszcze bardziej mnie denerwuje, że nie mogę nic z tym zrobić. Nie byłoby to jednak takie straszne, gdyby nie to, że cały czas muszę się tłumaczyć rodzicom ze swojego postępowania. Wiem, wstyd się przyznać.
Z drugiej strony muszę też ich zrozumieć zwłaszcza teraz, gdy wszyscy stajemy w obliczu choroby.
Mam jednak swoje lata i na pewne sprawy rodzice nie powinni mieć już wpływu. Ale mają i pewnie długo nie przestaną. Martwi mnie to.
Nie szukam usprawiedliwień, ale dopóki nie usamodzielnię się w sensie finansowym. Oczywiście to niczego do końca nie załatwia, ale znacznie ułatwia. Bo kiedy się nie zarabia to trzeba prosić rodziców o pieniędzy nawet na głupi bilet!! Bynajmniej nie kinowy, bo o tym to nawet marzyć nie mogę :-(
Mam nadzieję, że kiedyś będzie to możliwe…
Musi być tak – i zgadzam się z tym w całej rozciągłości – że dzieci w pewnym momencie stają się niezależni od rodziców. Ideałem by było, gdyby mogli zamieszkać osobno i mieć możliwość utrzymać się samodzielnie. Problem w tym, że w obecnej sytuacji ekonomiczno-polityczno-społecznej jest to niemożliwe. Więc trzeba się usamodzielnić przynajmniej w sferze mentalnej. Wymaga to jednak pracy i decyzji obu stron.
A ja…?? Chyba nie do końca tę pępowinkę odcięłam. I na pewno jest w tym także moja wina, moja wygoda, choć czasem mam ochotę „obwiniać” moich rodziców, zwłaszcza mamę. Faktem jest, że z konieczności jestem uzależniona od rodziców finansowo. Wkurza mnie to maksymalnie. A jeszcze bardziej mnie denerwuje, że nie mogę nic z tym zrobić. Nie byłoby to jednak takie straszne, gdyby nie to, że cały czas muszę się tłumaczyć rodzicom ze swojego postępowania. Wiem, wstyd się przyznać.
Z drugiej strony muszę też ich zrozumieć zwłaszcza teraz, gdy wszyscy stajemy w obliczu choroby.
Mam jednak swoje lata i na pewne sprawy rodzice nie powinni mieć już wpływu. Ale mają i pewnie długo nie przestaną. Martwi mnie to.
Nie szukam usprawiedliwień, ale dopóki nie usamodzielnię się w sensie finansowym. Oczywiście to niczego do końca nie załatwia, ale znacznie ułatwia. Bo kiedy się nie zarabia to trzeba prosić rodziców o pieniędzy nawet na głupi bilet!! Bynajmniej nie kinowy, bo o tym to nawet marzyć nie mogę :-(
Mam nadzieję, że kiedyś będzie to możliwe…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz