Nie wiem czy na moje szczęście czy też nieszczęście, mam dobrą pamięć. Nazwałabym ją pamięcią emocjonalną, choć nie jest to najszczęśliwsze określenie.
Pamiętam wydarzenia, często daty, na pewno towarzyszące wydarzeniom emocje. Dlatego nie musze prowadzić pamiętnika. Dlatego ten blog nie jest pamiętnikiem w sensie ścisłym, ale raczej zbiorem refleksji na tematy różne. Dlatego mnie wystarcza kalendarz. Wystarczy mi zapisać tam jakieś spotkanie czy jakies wydarzenie i po latach (a swoje agendy zbieram od wielu już lat) przypominam sobie cały ich kontekst i emocje ze sprawą związane.
W wielu jednak przypadkach nawet kalenadarze nie są mi jednak potrzebne. Bo ja pamiętam... Nie to, że przywiązuję wagę do rocznic i dat. Po prostu pamiętam.
Szkoda, że pamięci nie można wysprzątać jak szuflady z pamiątkami. Nie chciałabym zapominać, ale posegregować wspomnienia, zrobić miejsce dla kolejnych... Może dlatego tak bolą niektóre przeszłe wydarzenia? Zawsze bowiem sa na wierzchu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz