Po moim ostatnim poście pojawiły sie pytania czy rzeczywiście mam zamiar wyjechać do Włoch i dlaczego odczuwam przymus wyjazdu.
Jeszcze nie wiem czy chcę wyjechać do Włoch. Gdyby to była inna praca, gdyby inaczej przedstawiała się tam moja perspektywa, pewnie nie miałabym żadnych wątpliwości. A już chyba pisałam, że we Włoszech strasznie mnie irytuje, że na zawsze pozostanę "straniera" (obcokrajowec), a możliwości mojej kariery ograniczają się do barmanki, opiekunki, a w najlepszym razie sprzedawczyni. Może w dużym mieście... Ale w dużym mieście trzeba mieć znajomości, a tych nie mam. Mam zatem wątpliwości. Choć finansowo nie przedstawia się to źle. No i stały kontakt z językiem.
Poza tym tutaj rysuje się pewna możliwość. Niejasna, mglista, niebezpieczna, ryzykowna, ale pociągająca, dająca szansę na rozwój. Problem w tym, że na tej możliwości można sporo stracić - i finansowo, i emocjonalnie. Nie stać mnie już na porażki...!!
Prawdą jest, że pieniądze szczęścia nie dają. Ale prawdą jest również, że mocno uspokajają. Trudno żyć samymi marzeniami. Szkoda, że przekonałam sie o tym dopiero po wybraniu studiów. Fascynujących, ale mało praktycznych i przydatnych w życiu. Marzeń, prób wzięcia życia w swoje ręce trudno włożyć do garnka czy założyć na siebie...
Co zatem robić: wybrać ofertę bardziej pewną, ale mało rozwojową czy propozycję ryzykowną mocno, ale mocno pociągającą???????????
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz