Najpierw wyjaśnienie - to nie ja zostanę szefem domu arabskiego arystoktaty. Będę wybierać osobę, która tę funkcję przyjmie. I jest to zajęcie równie, by nie powiedzieć bardziej, odpowiedzialne.
Media jednak tę ofertę strasznie nagłośniły... i jak to w przypadku mediów bywa - mocno zniekształciły informację. A ja - jak zwykle - byłam w kontaktach z nimi mocno naiwna... To nic, że nie nie powiedziałam zbyt dużo, ale dziwnie było czytać rzeczy, których nie powiedziałam, i których nawet nie sugerowałam...
Z drugiej strony ćwiczę asertywność i dyskrecję... To cenna szkoła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz