Ok, ok... Kwantyfikatorów wielkich używać należy ostrożnie. Tytuł tego wpisu brzmi jednak bardzo optymistycznie, a właśnie optymizm jest mi dziś wyjątkowo potrzebny.
Wyjazdowa część urlopu, przesilenie jesienne i trudny ostatnich kilku miesięcy sprawiły, że od pewnego czasu nie czułam się najlepiej. Zaczął mnie dopadać smutek graniczący z depresją - wiem o czym mówię. Dziś jednak zrozumiałam, że nad pewnymi wydarzeniami MAM kontrolę. Mogę zapanować nad swoimi reakcjami - przynajmniej niektórymi. Mogę kształtować swoją przyszłość...
Dobrze mieć świadomość, że na część moich reakcji wpływają czynniki zewnętrzne (pogoda, zmęczenie) i "wewnętrzne" (hormony). To pozwala na to, by się zatrzymać i pójść dalej. Nie wiem czy to będzie pójście prostą drogą, czy kolejny zakręt. Okaże się za jakiś czas.
(Gdzieś z tyłu głowy pojawia się pytanie o determinizm i wolną wolę...)
A jeśli wszystko mogę, to może warto zrobić cokolwiek.
Fakt, iż wszystko mogę nie oznacza, że zrobię wszystko - to nawet nie jest fizycznie możliwe. Powtarzam jednak - warto zrobić cokolwiek.
Jakie są zatem plany na najbliższy czas? Zadbać o rozwój TM i o skuteczność w pracy. W obu przypadkach mam już pewne plany bardzo konkretne: strona internetowa, przygotowane spotkanie zarządu i klubu, promocja, determinacja przy pozyskiwaniu klientów (postaram się nie przejmować odmowami).
Warto jednak zrobić coś nowego... Czy to będzie współpraca przy nowym projekcie P.? W ciągu najbliższych kilku tygodni - tak.
Planów i pomysłów mam więcej. Robiąc jednak wszystko - nie zrobię nic.
I jak Asiu plany są realizowane? Idziesz do przodu? Serdeczne pozdrowienia z daleka :)
OdpowiedzUsuńPozwoliłem sobie tu być :) P.
OdpowiedzUsuńJest tu miło, przytulnie i ciepło. :)