środa, 30 listopada 2011

kariera medialna

Tytuł należy traktować z przymrużeniem. Niemniej jeden artykuł wart jest przytoczenia.

Moja najwierniejsza przyjaciółka


Poza tym, promocja naszego projektu EFS

Profesjonalny Asystent Koordynatora w projektach społecznych

wiele zamieszania

Od pewnego czasu chciałam tu powrócić. Wygodniej było mi jednak pozostawać wylogowaną z konta przypisanego do niniejszego bloga. I tak schodził dzień za dniem... Tych dni zebrało się trochę, a każdy z nich przynosił coś nowego.
Czasem były to wydarzenia fascynujące - Les Misarables
Czasem były to wydarzenia stresujące - kontrola z WUP.
Zdarzało się, że dni przynosiły satysfakcję - wywiad
Przydarzył się i wyjazd wakacyjny.
Przyszedł do mnie smutek (jedne z większych smutków odwiedził mnie 15 lipca).
Przyszła nadzieja.
Zawitała również radość.

Minęło wiele czasu, który wszystko, co ważne i mniej ważne przynosił w opakowaniu z zamieszania.

niedziela, 19 czerwca 2011

znalazłam piosenkę

Od czasu do czasu włączam sobie piosenki Edyty Geppert. Zaskakujące, prawda?

Zazwyczaj słucham, tego, co jest mi dobrze znane. Zgodnie z zasadą, ze lubimy to, co znamy. Czasami jednak przechodzę do utworu, który jest mi mniej znany lub nieznany w ogóle. Dziś odnalazłam taką oto pieśń:

paradoksalna motywacja

Znaczy kapitan

Kapitan na statku jest odpowiedzialny za swą załogę. Dobry kapitan jest wymagający - jego załoga jest wszak odpowiedzialna za bezpieczeństwo statku, towaru, pasażerów...

Nie wiadomo kiedy i nie wiadomo jak powierzono mi (a może sama sobie wzięłam?) pod opiekę małą załogę. Grupa mocno zaangazowana i zmotywowana, ciężko bardzo pracująca. Podczas ostatniej, całkiem dużej burzy, liczono na mnie bardzo. Mam nadzieję, ze nie zawiodłam. Załoga pracowała tez ponad siły - podziwiam je. Tylko życzyć sobie takiego zespołu na przyszłość mogę.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

szkoła uczuć

Emocje. Dużo ich było przez ostatnie dni.

Wiele negatywnych. Wiele takich, które odbierały siły do pracy i ochotę do pracy. Jakiejkolwiek.

Po raz kolejny okazuje się, że niezwracanie uwagi na targające mną uczucia jest strategią dużo wygodniejszą i przynoszącą korzyści. Bo emocje są jak małe dzieci lub niedowartościowane panienki - nadmierne zajmowanie się nimi, sprawia że inne sprawy przestają być ważne. A przecież są istotne. Zdecydowanie bardziej, aniżeli emocje, które wolą zajmować się same sobą.

Zatem, postanowione. Uczucia grzecznie siadają w swoich ławkach i zgłaszają się do odpowiedzi.

wtorek, 31 maja 2011

Kosmici są wśród nas

Kosmici znowu zaczynają dawać o sobie znać - pojawiają się coraz bardziej regularnie. W kwietniu pozwolili nam myśleć, że odlecieli i zostawią nas w spokoju. Nie dałyśmy się jednak zwieć i rozpoznałyśmy nowe poruszenie. Jesteśmy przygotowane...

Nie, nie zwariowałam.

Sama jestem kosmitką.

piątek, 13 maja 2011

romantyzm w niemieckim wydaniu

Tak, wiem o czym jest mowa

Kamień na kamieniu



Poprawiłam link. Teraz powinien prowadzić do utworu.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

perpetuum mobile

Uśmiech przynosi szczere powiedzenie "dzień dobry".

"Dzień dobry" przynosi dobre samopoczucie.

Dobre samopoczucie przynosi optymizm.

Optymizm przynosi poczucie wewnętrznej siły.

Poczucie wewnętrznej siły przynosi zgodę na popełnianie błędów.

Zgoda na popełnianie błędów przynosi brak błędów (koncentrujemy się na pracy, a nie na lęku przed popełnieniem błędu).

Bezbłedność przynosi poczucie pewności siebie.

Pewność siebie przynosi wewnętrzną radość.

Wewnętrzna radość wywołuje uśmiech...


I tak można byłoby bez końca. Dobre emocje rodzą dobre emocje.

czwartek, 7 kwietnia 2011

Meshuge

No i byłyśmy na koncercie E. Geppert. Koncercie, podczas którego atmosfera była zaczarowana. To nic, że część kabaretowa była wyćwiczona jeśłi tym razem była przeznaczona tylko i wyłącznie dla bydgoskiej publiczności jakby była absolutnie spontaniczna.

Każdy gest...

każde słowo...

każde uderzenie w klawisze...

każdy błysk świateł... Genialne...

I ta siła, z którą się wyłacza płytę lub wychodzi z koncertu.

A jeśli się kiedyś miałabym zakochać, to tylko jak Meshuge.

czwartek, 31 marca 2011

Brzoza

Brzoza nad wodą stała, młoda, szumna i piękna
brzoza w wodę spojrzała, i nagle - drżąca, wylękła -
chciała uciekać! uciekać! z rozwianym, zielonym warkoczem,
i nie mogła. I zapłakała. I nie wiedziała po czem.

Podszedłem do brzozy z nożem
i zatopiłem ostrze w białej brzozowej korze,
chciwie wypiłem z rany sok młody - krew brzozową,
i upadłem. I sen mnie zmorzył. A brzoza szumiała nad głową.

Śniłem o tym, com stracił, i o tym, do czego tęsknię,
a wtedy - o, brzozo! brzozo! - tyś zaszumiała najpiękniej...
Obudziłem się z nożem w ręku, świadomy krzywdy okrutnej.

W niebie mogło być jeszcze błękitniej, ale nie mogło być smutniej.

/Władysław Broniewski, Brzoza/

wtorek, 22 marca 2011

pierwsze mgnienie wiosny

wiosna

las

gwiazdy i księżyc

spacer bez kurtki

brzoza

pierwsze mgnienie wiosny

niedziela, 20 marca 2011

emo-filozofia

Byłyśmy wczoraj z O. w kinie i obejrzałyśmy "Salę samobójców".
Gdy widziałam zwiastuny, dopiero za trzecim albo czwartym razem się zorientowałam, że film jest polski. Potem długo się zastanawiałam czy chcę "Salę" obejrzeć, ale w końcu uznałyśmy, że trzeba pójść.
Poszłyśmy.
Obejrzałyśmy.
A potem długo milczałyśmy.

Do dzisiaj nie potrafię znaleźć słów, które oddałyby moje uczucia z wczorajszego wieczoru.

Jak bardzo człowiek może być samotny? Jak bardzo przystosowując się do samotności może być z nią niepogodzony? Jak bardzo może sobie nie radzić?
Jak bardzo nieszczęśliwi są młodzi ludzie...

Odnoszę wrażenie, że z emo-filozofia (choć jest ona tylko dalekoplanowym elementem opowieści) bierze się właśnie z owej samotności. Zdałam sobie sprawę z tego, że owe podejście do życia i do bólu egzystencji nie jest moim. Ucieszyło mnie to stwierdzenie. Z drugiej zaś strony zasmucające jest to, że emo-filozofia jest tak prostym rozwiązaniem problemów młodych ludzi. Że nie szukają innych sposobów. Proste rozwiązania w życiu, proste rozwiązania w bólu i cierpieniu. I niemy krzyk rozpaczy... Znowu w samotności...

wtorek, 8 marca 2011

głosy

Buszując po zasobach youtube trafiłam nagle i niespodziewanie na śld utworów, które słyszałam wiele, wiele, wiele lat temu.
Zbigniew Preisner - Głosy
Cudne słowa, genialna muzyka i... wspomnienia. Pamiętam jak w na Czeremchowej siadałam w kuchennym fotelu albo u siebie w pokoju i słuchałam. Słuchałam. Słuchałam... Płyta przez wiele dni - a nawet tygodni - przez cały czas była w odtwarzaczu i cały czas mówiła.
Cudne słowa, genialna muzyka i... głosy. Dziewczyn, których dawno nie widziałam i nie słyszałam. Wykładowców, którzy stali się przyjaciółmi. Znajomych, którzy w hurtowych ilościach odwiedzali mieszkanko. Żab, które urządzały koncerty na pobliskiej łące.

poniedziałek, 21 lutego 2011

a propos czasu

Jak zwykle tłem do wydarzeń jest muzyka.

Galop

Ja wysiadam

niedziela, 20 lutego 2011

czas

Za szybko płynie.
Albo za dużo zajęć.
Albo złe organizuję sobie zadania.

W każdym bądź razie ostatnie tygodnie były szalone. Bardzo szalone.

piątek, 4 lutego 2011

Nauka dla każdego - wywiad

Zaprzyjaźniona agencja interaktywna realizuje projekt dofinansowany z Europejskiego Funduszu Społecznego pt. "Nauka dla kązdego". Ma on na celu promocję kształcenia ustawicznego.

W związku z realizacją projektu poproszono mnie o krótką wypowiedź. Oto link:

http://www.naukadlakazdego.pl/baza-wiedzy/31-joanna-bogdan-konsultant-personalny

wywiad

niedziela, 30 stycznia 2011

rewolucja vs ewolucja

Pomysłów na tytuł tego posta pojawiło się w ostatnim czasie wiele. Pojawiały się nawet w czasie, gdy nie podjęłam ostatecznej decyzji, że chcę coś napisać. Ba, nie było nawet świadomej myśli o wpisie.
Od wiele miesięcy, mniej lub bardziej regularnie, pojawia się myśl, że czas na pewne zmiany życiowe. Jeszcze nie wiem czy odbędą się na drodze rewolucji, czy ewolucji. Ta pierwsza pozwoliłaby, a wręcz kazała, na przemeblowanie życia w jednym momencie. Ma to swoje zalety. Ewolucja przyniosłaby ze sobą zmiany powolne, które uchroniłyby przed chaosem. Ma to swoje zalety.
Pisząc te słowa zadaję sobie pytanie - skoro jestem gotowa na zmiany to dlaczego ich nie zainicjuję. I natychmiast sobie odpowiadam, że przecież pewne działania zostały podjęte. Lont podpalony. Ponieważ jednak moja pozycja negocjacyjna z życiem nie jest jeszcze najlepsza, to trudno mi określić jakiej długości jest ów wspomniany lont. I jak duża jest bomba u jego końca.
Wiem jednak w jakim kierunku chcę podążać. W czym chcę się specjalizować. Wiem, że osiągnęłam pewną sprawność w wykonywanych obowiązakch (zawodowych i pozazawodowych) - czas na promocję do następnej klasy.

sobota, 22 stycznia 2011

urlop? ale po co?

Projekty rekrutacyjne, projekt EFS... I nagle pracy robi się trochę dużo.

Lubienie swoich obowiązków nie chroni i nigdy chronić nie będzie przed zmęczeniem. Tym bardziej, że nie byłabym sobą, gdybym ograniczała się li i jedynie do pracy zawodowej. Chociaż okres wczesnego roeku 2011 był nieco luźniejszy.

Dlatego postanowiłam wziąć kilka urlopu. Ku "rozpaczy" mojej szefowej i koleżanek. Ta ostatnia w wersji na wesoło.

Kłopot w tym, że mam świadomość, iż przez ostatnich kilka dni nie udało mi się nadrobić pracy na tyle, aby nadrobić wszelkie zaległości (tu zgadzam się z kolegą, że z EFS-em nigdy się nie jest na bieżąco) i ewentualnie nadgonić pracę. Kłopot w tym, że przez najbliższych sześć dni roboczych zgromadzi się wiele kolejnych spraw. I ta świadomość nie pozwoli mi wypocząć...

niedziela, 9 stycznia 2011

lubię kiedy kobieta...

Wczoraj ze swojej magicznej półki z płytami wyciągnęłam płytę, której "od wieków" nie słuchałam. Michał Żebrowski i kobiety śpiewają (p. Michał recytuje) wiersze o kobietach i miłości. Zastanaiam się czy utwory te mnie bardziej rozczulają czy irytują...

Gdy wspominam ludzi lub sytuacje, z którymi poszczególne wiersze mogą mi się kojarzyć - przenoszę się w światy cudne i kolorowe. Wracam pamięcią do obrazów sprzed miesięcy kilku, kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu. W tamtych momentach nie zawsze było cudnie. Na szczęscie pamięć ma tę właściwość, że blokuje to, co niekoniecznie było miłe.

Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej już chyba lubić nigdy nie będę, bo ona przynosi mi tylko smutek. Przypomina mi o czym, co ktoś inny miał, a odrzucił. A ja mieć raczej nie będę. W normalnych warunkach absolutnie mi to nie przeszkadza. Ale Pawlikowska-Jasnorzewska wzbudza tęsknotę...

I dlatego ta płyta irytuje...

Literatura (bez względu na gatunek, choć ja preferuję epikę) i muzyka są dla mnie drogami, po których w sposób dla mnie przedziwny i nieopanowany błądzą me myśli i wspomnienia. Idee same w sobie są pasjonujące. Obserwacja dróg, po których zmierzają do bezcelu jest czynnością równie fascynującą.

Słowo i dźwięk... Jak to dobrze, że pojawiły się w mym świecie...

piątek, 7 stycznia 2011

no, po prostu...

Dziś miał być dzień nieco swobodniejszy w pracy. Nie, żeby od razu słodkie lenistwo. Tak dobrze to nie ma - i dobrze. Miało być trochę drukowania materiałów szkolenioych, podpisanie kilku umów projektowych i do widzenia. A kolejny raz zrobiło się czyste szaleństwo: akceptacja materiału do Wyborczej, telefony od Klientów, od szefa...
Jak to dobrze, że kilka dni wolnych się zbliża.
Uda mi się odpocząć?