Zupełnie dla siebie nieoczekiwanie, natrafiłam dziś na sountrack z filmu "Amelia".
To jeden z najpiękniejszych filmów jakie widziałam. Film, którego nawet w chwilach największego cynizmu nie jestem w stanie wyśmiać i skrytykować. Film, który budzi we mnie tylko pozytywne emocje i wywołuje niewinny uśmiech.
Zanim go zobaczyłam, wiele osób mówiło mi, że najbardziej romantyczną sceną jest ta, w której Amelia piecze ciasto. Ja zaś zaczarowana zostałam w sekwencji w wesołym miasteczku, gdy główna bohaterka jest w tunelu strachu. Ten ładunek emocji, to napięcie... Nawet w tej chwili przechodzą mnie dreszcze...
Nie, to nie jest moment, by chcieć obejrzeć film (kiedyś do niego na pewno wrócę). To jest moment, by zachwycić się tym:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz