czwartek, 21 lutego 2008

brak mi słów

Czasem bywa tak, że brakuje mi słów. Nie dlatego, że sytuacja mnie przerasta (choć i tak bywa). Po prostu: słowa odchodzą i nie chcą się układać w wypowiedzi dłuższe niż bardzo proste i krótkie zdania.
Właśnie sobie przypomniałam sytuację sprzed kilku lat, kiedy to jechałam z moim promotorem i nie wypowiadałam innych słów niż "tak" i "nie". W pewnym momencie promotor zapytał czy potrafię mowić coś więcej. Zadał źle pytanie, bo jedyną odpowiedzią jaką mógł w tej sytuacji usłyszeć było: "tak". Były to jednak czasy kiedy mówiłam bardzo, bardzo niewiele. Obecnie jestem gadułą :-) Czasem jednak słowa odchodzą... I tak właśnie było/jest przez/od kilku tygodni. A przecież trochę przez ten czas się wydarzyło.
1. W przypływie desperacji i walki o swoje miejsce w świecie postanowiłam zawalczyć o przygotowanie zawodowe (=praktyki) w jednej z firm doradztwa personalnego. Był moment kiedy pomyślałam, iz jestem tak kiepska, że nawet nie życzą sobie mojej darmowej pracy. W ostatniej jednak chwili zaproszono mnie na rozmowę. Jej rezultatem jest zaproszenie na praktyki przed praktykami... Miałabym je rozpocząć 3 marca... Ani to moralne, ani legalne, ale przynajmniej się czegoś nauczę. I wyjdę do ludzi - to ważne... To bardzo ważne.
2. Nie rozpocznę jednak tych praktyk jeśli pwoiedzie mi się rozmowa, na którą zostałam dziś zaproszona. Odbędzie się w najbliższą środę w Warszawie. Będzie przebiegała po włosku, zatem najbliższych kilka dni będę spędzała na powtarzaniu języka... Se no - sicuramente non ottenero' questo lavoro. A przecież i tak trudno będzie - chociażby dlatego, że z konieczności moje wymagania finansowe będą większe niż kandydatek/kandydatów z Warszawy. Dla mnie jednak jest ważne samo zaproszenie. Przygnębiający jest fakt, że spływają one bardzo rzadko.
3. A jeśli nawet spływają, to potencjalnym pracodawcom wydaje się, iż mogą traktować kandydata "z buta". Przykłady z ostatniego tylko tygodnia. Zadzwoniłam do jednej z toruńskich firm, która ogłosiła się w lokalnej gazecie. Chciałam się dowiedzieć jakie to stanowisko i czy jest sens aplikować... Usłyszałam w odpowiedzi: "Kotuś, ale masz za wysokie wykształcenie na to stanowisko. Będziesz rozczarowana kotuś"... Ciekawe czy z klientami też się tam tak rozmawia...?
Starałam się też o pracę w DHL - zostałam zarekomendowana przez moją bratową. We wtorek rzeczywiście nie byłam umówiona, więc nic dziwnego, ze kierownika nie było. Umówiłam się więc na środę. W wyznaczonym czasie kierownika nie było - pojechał do klienta. Rozumiem, że klient ważny, ale czy to znaczy, że można dezorganizowac komuś czas? Zadziwiające są postawy neiktórych ludzi...
4. Niekórych moich znajomych także, ale to temat na inny wpis...

1 komentarz:

  1. Kiedyś mój znajomy powiedział: "Życie jest piękne, ludzie są dziwni, a świat pełen szaleńców". Problem w tym, że najłatwiej zauważyć ten ostatni element, może dwa ostatnie - a pierwszy... cóż, jak to z ważnymi rzeczami bywa, najważniejsze jest ukryte. Czasem bardzo głęboko...

    Psycholog, gdy słyszy o jakimś problemie mówi: "Chcesz o tym porozmawiać?" Przyjaciel gotów jest o problemie pomilczeć. Gdy więc nie ma słów, które zamkną to, co się dzieje, można razem pomilczeć, prawda?

    OdpowiedzUsuń