W ostatnim komentarzu Kienio napisał, że kiedy brakuje słów pojawiają się przyjaciele, którzy gotowi są pomilczeć... Masz rację. Jak zawsze zresztą :-) I przyjaciół poznaje się właśnie po tym, że można z nimi pomilczeć - nawet na odległość, nawet wirtualnie - na jakiś temat. Przyjaciół poznaje się po tym, że obie strony wiedzą na jaki temat się milczy... Choć nawet przyjaciele czasem nie mają odwagi, by trwać w ciszy... Cisza bywa krępująca - nawet dla ludzi bliskich sobie. Cisza bywa niewygodna, gdy tyle spraw się dzieje dookoła. Milczenie bywa kajdanami, gdy serce i umysł jednej ze stron wyrywa się do podzielenia się własnymi przeżyciami. Niezależnie od tego czy są do doświadczenia przyjemne czy też nie.
To trudne milczeć, gdy druga strona chce mówić... To trudne mówić, gdy druga strona potrzebuje cichej właśnie obecności... I nawet przyjaciele, nawet dobrzy przyjaciele mają z tym problem... Przykład mój i Marty... :-) Kwestia charakteru i wydarzeń dnia codziennego...
Owszem - milcząca obecność nie oznacza z konieczności fizycznej obecności w milczeniu. Czasem jednak potrzeba słów - słów bardzo konkretnych. Czasem jednak potrzeba jakiegoś gestu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz