czwartek, 19 lipca 2007

epi-przyjaciółka

Jestem epileptyczką. Podobno. Tak mówią od kilku miesięcy lekarze, a ja nie mam powodów im nie wierzyć :-)Choć jeden z lekarzy na tę diagnozę się nie zgadza. Nieważne.
Jestem epileptyczką i tego sie trzymajmy. Byłam strasznie zdziwiona i zaniepokojona. Zwłaszcza wielomiesięczną diagnostyką. I ciągle zadawałam sobie pytanie: "co dalej??". Diagnoza wykluczała powrót do Włoch, za którymi straszliwie tęskniłam i tęsknię nadal. Praca w Polsce też była i jest utrudniona (jakby bez tego było łatwo). Nie wspomnę o tym, że przez wiele tygodni nie mogłam wyciubić sama nosa za próg domu. Zresztą, w domu też nie powinnam zostawać sama, ale nie było wyjcia. Czułam się jak czterolatka...
Całe szczęcie, że miałam potężne wsparcie rodziny. I przyjaciół. Także tych we Włoszech. Bez nich byłoby znacznie gorzej.
W całej tej historii byłam przerażona moja ignorancją. Okazało się bowiem, jak niewiele wiem na temat tej choroby, choć choruje na nią około 1% społeczeństwa. A jeli już co wiem, to generalnie są to mity i stereotypy. Zaczęłam się dokształcać i uwiadamiać moich znajomych, że padaczka (która zresztą powinna nazywać się "napadaczka", ponieważ w nazwie chodzi o napady, a nie o to, że podczas ataku chorzy padają, bo wcale padać nie muszą) nie jest taka znowu straszną chorobą. Sama też się przekonałam, że da się ja oswoić. Że da się z nią żyć. A nawet zaprzyjaźnić. Do tego ostatniego etapu jeszcze nie doszłam.
Mam za sobą etap zaakceptowania choroby. Teraz szukam sposobu na jej oswojenie. A potem będziemy sobie żyły zgodnie jak przyjaciółki :-)
Nie chcę tu nikogo pouczać. Nie chcę rozwiewać mitów. Jestem jednak przekonana, że każdy z nas powinien cokolwiek sensownego i prawdziwego o epilepsji wiedzieć. Jest to temat tabu, jest to temat wstydliwy, a przecież każdego może dotknąć. Nie jest to sprawa "medialna" jak AIDS, depresja czy cukrzyca. Uważam jednak, że jesli społeczeństwo nie będzie nic wiedziało o padaczce, to chorzy nadal nie będą mieli odwagi powiedzieć, że są chorzy. Co czasem może byc dla nich niebezpieczne. Więc polecam jedną ze stron powięconych epilepsji http://www.neuronet.pl/index.php?option=com_content&task=blogcategory&id=20&Itemid=36 Jesli kto będzie chciał wiedzieć więcej, na pewno znajdzie sposób na znalezienie dalszych informacji.

P.S. To moje początki blogowania i stąd dzisiejsze kłopoty z formatowaniem i literówkami. Pokombinowałam co w ustawieniach....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz