środa, 17 grudnia 2008

droga

Jeśli każdy dzień może być (i jest?) pierwszym dniem mojego życia, to jak dbać o konsekwentne podążanie w obranym przez siebie kierunku? Czy warto? Czy to w ogóle możliwe?
Ja jestem zdania, że można i trzeba. Należy wiedzieć w jakim kieunku się poruszać, gdzie chce się dotrzeć. Życie nie jest po to, aby dryfować. Nie jest po to, by dać ponosić się falom, choć świadoma jestem, iż sztormy na oceanie życia bywają silniejsze od nas. A nawet śmiercionośne.
Nie wpisuję portu przeznaczenia do mej księgi. Ale wiem gdzie płynę... Gdzie chcę płynąć (nawet jeśli nie raz zbaczam z kursu).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz